Bardzo lubię albumy, o których mam jakieś już zdanie przed przesłuchaniem - a w momencie, kiedy biorę się za poznawanie danego wydawnictwa to okazuje się, że muszę zmienić swój punkt widzenia. Czasami niedużo, czasami dość drastycznie. I tak też było w przypadku nowego albumu Mikromusic.
Przypuszczam, że większości z Was nie muszę przybliżać co to za zespół (słyszeliście albo TEN numer albo TEN), gdzieś się pewnie natknęliście - czy to w TV, czy to szurając po jutubach. A dla tych, którzy jeszcze nie wiedza - Mikromusic to taki triphopowo - jazzujący zespół, który głównie kupuje ludzi bardzo chwytliwymi tekstami i wpadającymi w ucho melodiami. Gatunkowo nie określiłbym tego jako triphop ale o tym później.
Nowe wydawnictwo pod tytułem Tak Mi Się Nie Chce to 10 numerów, wszystkie po polsku i wydane bezpośrednio przez zespół - czyli zero wytwórni, zero wpustów z zewnątrz. Co nam to daje? Bardzo ciekawy miszmasz popowych brzmień z ambitniejszymi harmoniami niż te, które słyszymy w radiu. I w tym momencie mogę wytłumaczyć pierwszy akapit tej recenzji - płytę promują single Synu i tytułowy Tak Mi Się Nie Chce - po tych dwóch singlach spodziewałem się melancholii, smutku, zero kakałka w kubku w listopadowy wieczór. A tu pierwsze pozytywne zaskoczenie - mocno taneczny, z genialnym groovem i świetnymi syntezatorami - Koniec Zimy - jest szeroko, jest dużo przestrzeni i jest bardzo fajny tekst = moje wcześniejsze zdanie vs album 0:1. Następny przeciekawy numer - O Kolorach - i już mamy 0:2. Czy dobijemy do trzech?
Dobijemy - Pieśń Panny IV - oparta o Pieśń świętojańską o Sobótce Jana Kochanowskiego, ubrana w chillujący i mocno osadzony rytm i genialne reharmonizacje na pianie na koniec utworu = 0:3! Nawet moglibyśmy dobić do czterech gdyby wrzucić do zestawienia Na Krzywy Ryj - tu trzeba przyznać, że Natalia Grosiak ma mega talent do używania kolokwialnych zwrotów w zupełnie innym kontekście, nadając im inny ładunek emocjonalny niż ten, do którego jesteśmy przyzwyczajeni.
To jest drugi polski album w tym roku, który trochę przerasta moje oczekiwania - spodziewałem się, że będę płakał a miałem emocjonalny rollercoaster bardziej idący w stronę kompletnej immersji w klimacie stworzonym przez Mikromusic. Bardzo sprawnie wyrwali się z ram gatunkowych i teraz już, moim zdaniem, robią swój własną zupę, we własnej kuchni, dodając te dodatki, które dla nich pasują najlepiej. A co my z tego mamy? Naprawdę smaczne danie. Polecam!
Ocena: 8/10
Czego warto posłuchać: Koniec Zimy, Pieśń Panny IV
//
Oczywiście wszystkie numery do złapania na PLAYLIŚCIE NA SPOTIFY, sam album również NA SPOTI. A w wolnej chwili wpadnijcie też na fanpage na facebooku O TU.
Płyta płytą, ale jaki styl pisania u pana recenzującego! Świetnie się czyta, pisz częściej!
OdpowiedzUsuń