Chrisa Stapletona ugryźliźmy troszeczkę od drugiej strony - rozmawialiśmy w grudniu o From A Room: Volume 2, a dziś będziemy mówić o pierwszej części tego wydawnictwa, czyli - zaskakująco - From A Room: Volume 1.
Nie będę Was znów wprowadzał w to, kim Chris jest - bezpośrednio przejdźmy więc do muzyki. Jeżeli słuchaliście drugiej części po mojej poprzedniej recenzji, to jesteście w stanie jakoś skminić czego możemy się spodziewać po tej płycie. Wydana na lekko ponad pół roku przed drugą częścią, zlepia w całość dwuczęściowe wydawnictwo. Gdzie Volume 2 było bardziej żywe, rockowe tak Volume 1 raczej jest bardziej bluesowe, soulowe, bardziej wycofane.
Słuchając całej płyty, najbardziej wyraźna jest przestrzeń. Trzeba przyznać - Chris potrafi wykorzystać pauzy, pogłosy w taki sposób, że płytę zaczyna się pochłaniać i praktycznie zatapiać w klimacie. Te pozostawiam Wam do odkrycia - mnie na całej płycie najbardziej zrobiły Second One To Know - mocno do tyłu, mocno groove'owo i, przy okazji, mocno oszczędnie w aranżacji. Nie ma tu niepotrzebnych hammondów, banjo ani grzechotek. Wszystko jest ubrane tak, aby działało samo, a w kolaboracji - żeby robiło robotę. Tak samo w bardzo popowym wręcz Without Your Love - ma trochę taki zadzior wręcz Leonardowo Cohenowy - i to mocno na plus!
Generalnie - pojedyńczo płyty działają bardzo dobrze. Razem składają się na trochę ponad godzinę genialnej muzyki, pozwalającej się po prostu zrelaksować - a jeśli trzeba to i zagłębić w teksty - bo też tutaj nie ma pójścia na łatwiznę - teksty mają sens, mają swoje przesłanie. Bardzo polecam!
Ocena: 8/10
Czego warto posłuchać: Them Stems, Second One To Know, całości
//
Lecę w tym tygodniu jak burza - cała płyta dostępna na Spotify, na Playliście wyżej wymienione numery, a na Facebooku dalsza rozpiska tego, jak będzie dalej wyglądał ten tydzień. Klik, klik!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz