W zeszłotygodniowym Singles Delight wspominałem o singlu Lovetape z nadchodzącej EP'ki Jakuba Żyteckiego o nazwie Ladder Head. A dziś, powiemy sobie kilka zdań na temat tego wydawnictwa!
Dla nieznających tego nazwiska - Jakub to jeden z najbardziej zdolnych i rozpoznawalnych gitarzystów młodego pokolenia - genialna technika połączona z jazzową wrażliwością i miłością do progresywnego metalu - czego chcieć więcej? Na co dzień gitarzysta grupy Disperse - a od pewnego czasu też eksploruje inne gatunki i pomysły za pomoca swoich solowych wydawnictw.
Ladder Head to bardzo szybka, przyjemna ep'ka, zamknięta w pięciu numerach. Z racji tego formatu, będę w stanie coś napisać więcej o każdym z numerów. Singiel Lovetape juz znamy, więc polećmy od pierwszego numeru. Otwierający, tytuowy Ladder Head bardziej przypominał mi eksplorowanie trip-hopowych rzeczy w stylu Massive Attack czy Portishead - a na dodatek, gdzies w połowie utworu, z zaskoczenia trochę, wchodzi bardzo przyjemna partia wokalu - i cały numer zaczyna bardziej dryfować w kierunku popowych rzeczy. Następnie - Yesterdead - utrzymany w bardzo podobnym klimacie, z trochę mocniejszym groovem i z bardzo ciekawą, jazzującą wstawką.
Przedostatni As You Are trochę mi przypominał Telefon Tel Aviv - generalnie, wpływy elektronicznej muzyki na tym wydawnictwie sa bardzo słyszalne - i moim zdaniem - ten mariaż progresywnego grania z samplami i bardzo dużą dozą szerokości wyszedl Kubie wyśmienicie. Najlepsze zostało na koniec - NightDiving to takie wybranie absolutnie najlepszych rzeczy z całej ep'ki - wokali, sampli, groovu - i wrzucenia ich do jednego worka, wymieszania i wypuszczenia na świat w postaci czterominutowego utworu.
Paradoksalnie, trochę wbrew moim oczekiwaniom, mało tutaj wirtuozerii - mało tu superszybkich pasaży po gryfie, rozwiązań harmonicznych z kosmosu czy połamanych rytmów - i dało to bardzo zgrabną, spójną i przyjemną ep'kę. Nie mówię, że jest banalnie i trywialnie - jest dokładnie tak, jak miało być, czyli jest w tym wszystkim złoty środek. Jak dwa poprzednie, solowe, wydawnictwa nie przekonywały mnie tak bardzo tak Ladder Head bardzo przyjemnie prowadzi przez troche ponad 20 minut poniedziałku. A i przypuszczam, że i każdego innego dnia będzie działać tak samo. Polecam!
Ocena: 8/10
Czego warto posłuchać: NightDiving, Lovetape - a najlepiej to całej ep'ki
//
Całe wydawnictwo znajdziecie NA SPOTIFY; oczywiście, klasycznie, moje ulubione NA PLAYLIŚCIE; a na FACEBOOKU możemy pogadać o jeszcze innych premierach tego miesiąca!
Dla nieznających tego nazwiska - Jakub to jeden z najbardziej zdolnych i rozpoznawalnych gitarzystów młodego pokolenia - genialna technika połączona z jazzową wrażliwością i miłością do progresywnego metalu - czego chcieć więcej? Na co dzień gitarzysta grupy Disperse - a od pewnego czasu też eksploruje inne gatunki i pomysły za pomoca swoich solowych wydawnictw.
Ladder Head to bardzo szybka, przyjemna ep'ka, zamknięta w pięciu numerach. Z racji tego formatu, będę w stanie coś napisać więcej o każdym z numerów. Singiel Lovetape juz znamy, więc polećmy od pierwszego numeru. Otwierający, tytuowy Ladder Head bardziej przypominał mi eksplorowanie trip-hopowych rzeczy w stylu Massive Attack czy Portishead - a na dodatek, gdzies w połowie utworu, z zaskoczenia trochę, wchodzi bardzo przyjemna partia wokalu - i cały numer zaczyna bardziej dryfować w kierunku popowych rzeczy. Następnie - Yesterdead - utrzymany w bardzo podobnym klimacie, z trochę mocniejszym groovem i z bardzo ciekawą, jazzującą wstawką.
Przedostatni As You Are trochę mi przypominał Telefon Tel Aviv - generalnie, wpływy elektronicznej muzyki na tym wydawnictwie sa bardzo słyszalne - i moim zdaniem - ten mariaż progresywnego grania z samplami i bardzo dużą dozą szerokości wyszedl Kubie wyśmienicie. Najlepsze zostało na koniec - NightDiving to takie wybranie absolutnie najlepszych rzeczy z całej ep'ki - wokali, sampli, groovu - i wrzucenia ich do jednego worka, wymieszania i wypuszczenia na świat w postaci czterominutowego utworu.
Paradoksalnie, trochę wbrew moim oczekiwaniom, mało tutaj wirtuozerii - mało tu superszybkich pasaży po gryfie, rozwiązań harmonicznych z kosmosu czy połamanych rytmów - i dało to bardzo zgrabną, spójną i przyjemną ep'kę. Nie mówię, że jest banalnie i trywialnie - jest dokładnie tak, jak miało być, czyli jest w tym wszystkim złoty środek. Jak dwa poprzednie, solowe, wydawnictwa nie przekonywały mnie tak bardzo tak Ladder Head bardzo przyjemnie prowadzi przez troche ponad 20 minut poniedziałku. A i przypuszczam, że i każdego innego dnia będzie działać tak samo. Polecam!
Ocena: 8/10
Czego warto posłuchać: NightDiving, Lovetape - a najlepiej to całej ep'ki
//
Całe wydawnictwo znajdziecie NA SPOTIFY; oczywiście, klasycznie, moje ulubione NA PLAYLIŚCIE; a na FACEBOOKU możemy pogadać o jeszcze innych premierach tego miesiąca!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz