poniedziałek, 4 grudnia 2017

U2 - Songs Of Experience


Są takie zespoły, których nikomu nie trzeba przedstawiać - na przykład Rolling Stones, Red Hot Chili Peppers czy właśnie U2. Nie trzeba być fanem tych zespołów żeby wiedzieć, że ich numery latają w radiach od lat i są znane przez miliony osób. Dziś na tapetę wrzucamy najświeższy album jutu - Songs Of Innocence.

Mały background z mojej strony - nigdy jakimś wielkim fanem U2 nie byłem, ale kilka piosenek wywarło na mnie mega wielki wpływ - np. Vertigo które pierwsze usłyszałem mając 14 lat jako cover w wykonaniu jednego zespołu z mojego rodzinnego miasta - riff spodobał mi się tak bardzo, że po powrocie z rzeczonego koncertu przed dwa dni rozgrywałem ten numer. Tak samo z Sunday Bloody Sunday czy Beautiful Day - numery z puli "trzeba znać". Po tych wszystkich latach te numery nadal się bronią - a jak jest z numerami z nowego krążka?

Na płycie znajdziemy 17 numerów (mówię o wersji deluxe znajdującej się na Spotify), wszystkie utrzymane w mocno popwej stylistyce. I to jest jedyne, na-wpół-miłe zdanie, którym jestem w stanie opisać ten album. Wszystko tu brzmi jak skok na kasę - autotune jest popularny? No to wrzućmy go do Love Is All We Have Left. Prosty bit + prosta gitara = hit lata? Summer Of Love. Ba, panowie się nie kryją, że interesuja ich inne rejony - ostatni numer na wersji deluxe - czyli You're The Best Thing About Me w remiksie Kygo brzmi jak, no właśnie, dance-owy, spóźniony nr. 1 czerwcowej listy przebojów.

Całość brzmi jak soundtrack do amerykańskiej komedii romantycznej. Nie żartuję - Get Out Of Your Own Way to jest idealny numer na zakończenie, You're The Best Thing About Me to nasz główny, męski bohater biegnący wyznać miłość swojej dziewczynie, z którą pokłócił się cztery sceny wcześniej. Red Flag Day - muzyka lecąca w tle na imprezie na której para głównych bohaterów się zapoznaje. The Blackout - trudna do rozwiązania sytuacja podbramkowa gdzieś w środku filmu. Łapiecie o co mi chodzi?

Mógłbym się jeszcze doczepić do tekstów - wiadomym jest, że Bono jest dość aktywnym działaczem na międzynarodowej scenie - czy to aktywistów, czy politycznej. Mam swoje przemyślenia na ten temat, ale pozwolicie że nie będę ich tu wrzucał i pozwalał na to, żeby wpłynęły na tą, już dość krytyczną, ocenę nowego wydawnictwa U2.

Więc - czy w ogóle warto siadać do słuchania tego albumu? Powiem tak, jeśli już kompletnie nie macie czego słuchać, to poszukalbym jeszcze raz - ba, odpaliłbym nawet genialne The Joshua Tree czy How To Dismantle An Atomic Bomb (chyba mój ulubiony album U2). Nic się nie stanie jeśli odpuścicie sobie ten album bo na pewno usłyszycie te numery w jakiejś komedii w 2018. O to jestem w stanie się nawet założyć.

Ocena: 2/10
Czego warto posłuchać: czegokolwiek innego

//

Dla upartych - album do przesłuchania NA SPOTIFY, playlista KONDASA o tutaj ,a na FACEBOOKU dziś wieczór wybierzemy czego słuchamy w przyszłym tygodniu. Zapraszam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz